Dawno, dawno temu, za górami, za lasami powstał program Ninja Warrior. Nieco mniej dawno, dawno temu, lecz wciąż bardzo daleko od nas powstała jego najpopularniejsza odmiana American Ninja Warrior, którą mogłem oglądać jedynie na szklanym ekranie. Wtedy nawet nie śmiałem marzyć, że kiedyś zobaczę to na żywo, że zasiądę na widowni, a bohaterami nie będą nie znani mi ludzie, lecz będą nimi moi znajomi i przyjaciele poznani na biegach przeszkodowych...
A jednak choć nie śmiałem marzyć, to takie młodzieńcze marzenie się wczoraj spełniło.
Do dziś mam w sobie mnóstwo wrażeń, przeżyć, zaskoczeń, z którymi bardzo chcę się z Tobą podzielić. Z drugiej strony chcę być fair wobec organizatorów, którym zależy na utrzymaniu w jak największej tajemnicy wszelkich szczegółów związanych z tą produkcją. Nie chcę również popsuć Ci emocji związanych z oglądaniem tego programu, gdy już będzie emitowany jesienią w telewizji Polsat.
Nie będzie to łatwe, ale spróbuję to zbalansować, znaleźć złoty środek, tak by wilk (organizator) i owca (uczestnicy/widzowie/Ty) byli cali.
Zacznę od podziękowań dla Zygmunta Chojny (Socios Silesia) i Klaudii Wysockiej (OCR Carbon Team) za wskazanie mnie jakiś czas temu jako ich kibica, to dzięki takiemu zaproszeniu od uczestników zostałem wpisany na listę osób mogą zasiąść na widowni tego show.
W końcu wczoraj nadszedł ten dzień i pojechałem do Gliwic, gdzie w nowej hali widowiskowej "Arena", na głównej płycie powstał najbardziej znany na świecie tor przeszkód, nie mylić z najtrudniejszym, ale o tym potem.
Wokół samej hali nie było żadnych oznaczeń, że w środku jest kręcony program Ninja Warrior, z jednej strony delikatny zawód, z drugiej wokół hali byli wyłącznie Ci co wiedzieli co tam się kręci, więc byłoby to przekonywanie przekonanych. Zauważyłem w sumie jedynie balon reklamowy z logiem "Polsat", to tyle z zewnętrznych oznaczeń.
W miarę punktualnie około 10.45 zaczęto wpuszczać kibiców dość licznie zgromadzonych przed wejściem. Następnie trzeba było swoje odstać w kolejce po opaskę, oddać podpisane oświadczenia i po chwili byliśmy zaprowadzeni na główną płytę Areny.
Serce waliło coraz mocniej, chęć zobaczenia toru Ninja Warrior na żywo była ogromna; mieszanka uczuć, obaw czy wyobrażenia nie zostaną zdeptane niczym mrówka czy może wręcz przeciwnie...jedne drzwi, schody, kolejne drzwi, korytarz, kolejne drzwi, kotara i....
...
...jest....jest i on, tor Ninja Warrior, święty Graal przeszkodowców, skąpany w świetle biało, czerwonych, niebieskich świateł... myślę jest dobrze, jest bardzo dobrze.
Tor był taki jak go sobie wyobrażałem, producent nie zrobił tu żadnych cięć, ani oszczędności, jest tak jak to widzimy w tv czy na YouTube, tylko, że na żywo, w skali 1:1, czuć majestat, ciężar, potęgę. Nasuwa mi się porównanie trochę jak z oglądaniem koncertu na tv, a oglądaniem go na żywo, a właściwie przeżywaniem, czuciem go całym sobą, tu było podobnie.
Nie chcę zdradzać jakie przeszkody zastosowali producenci w polskiej edycji, jedyne co mogę Ci zdradzić, że finałową przeszkodą tak jak w każdym Ninja Warrior jest legendarna "Góra Midoriyama", ta konstrukcja naprawdę robi wrażenie i sięga, aż po sam dach hali "Arena" w Gliwicach.
Całość dopełniała świetna gra świateł, monitorów, ekranów, dźwięków oraz prowadzących.
Polsat sam odkrył karty i ogłosił skład:
Aleksandra Szwed - aktorka, modelka, prezenterka,
Jerzy Mielewski - dziennikarz i komentator sportowy,
Łukasz "Juras" Jurkowski - zawodnik MMA, komentator sportowy,
Ich rola też nie jest tajemnicą: Panowie komentują wydarzenia na torze, a Pani Ola prowadzi wywiady z zawodnikami i ich rodzinami, wszystko zgodnie z tym co widzieliśmy w programach z innych krajów.
Powiem tylko tyle: prowadzący dają radę !!!
Jak wyglądała sama realizacja nagrania to tego niestety nie powinienem ujawniać, choć jako kibic nie podpisałem żadnego cyrografu, to chcę być jednak fair wobec organizatorów, którzy prosili aby takich faktów nie publikować. Prosili również, aby nie robić zdjęć, dlatego nie zamieszczam żadnych własnych, po prostu ich nie robiłem, niestety wiele osób spośród publiczności nie dostosowało się do tej prośby.
Na koniec chciałbym dodać, że skoro czytasz ten artykuł to pewnie tak jak ja biegasz OCR'y, więc powiem, że przeszkodowcy bardzo dobrze sobie radzili i warto ich będzie podziwiać jesienią w tv. Nie jest też tajemnicą, że pierwsze edycje są znacznie prostsze (nie mylić z łatwe) niż kolejne, wystarczy porównać sobie np.: pierwszy sezon Ninja Warrior Węgry z 11. sezonem American Ninja Warrior, różnica w trudności jest ogromna.
Tak więc zaprawieni w bojach przeszkodowcy mieli pewną przewagę nad parkour'owcami czy streetworkout'owcami, a jeśli program chwyci (za co trzymam kciuki z całych sił) to w przyszłości sama znajomość przeszkód może być za mało, wtedy dojdą elementy akrobatyki, gibkości i niesamowitej siły chwytu...palców, tak więc wspinacze będą na tutaj mieli pewne punkty przewagi.
Ok, trochę wybiegłem do przodu, ale mam nadzieję, że polska edycja doczeka się wielu sezonów, tak więc trzeba jej zapewnić jak najwyższą oglądalność. Dziwnie to zabrzmi, że zachęcam do siedzenia i oglądania tv, ale powiedz babci, dziadkowi, ciociom, wujkom, znajomym o tym programie, to jedyna sposób, aby kręcili dalsze części, a z tego co wiem, to jeszcze wielu przeszkodowych świrów chce spróbować swoich sił na tym torze.
Już na sam koniec końców wspomnę tylko o publiczności, gdyż narzekałem na kilka osób robiących zdjęcia, ale zdecydowana większość to byli wspaniali ludzie, którzy przyszli dopingować swoich bohaterów. Szczególne podziękowania dla Twardziele Team z Bogatyni za mega doping również dla zawodników spoza ich drużyny, jeszcze bardziej szczególne podziękowania dla Tomka z tej ekipy, który robił konkretne show na widowni i Polsat powinien mu zapłacić za to co on tam wyprawiał ;)
No to teraz szykuję się już psychicznie i fizycznie na niedzielne nagrania do finału Ninja Warrior Polska (orrganizator odpowiedział pozytywnie na e-mail z prośbą o wejściówkę), tym razem jednak powstrzymam się od jakichkolwiek relacji, żeby nikomu nie popsuć zabawy.
Oj już nie mogę się doczekać by zobaczyć kto zostanie pierwszym polskim Ninja Warrior, pamiętajcie emisja już we wrześniu !!!
Acha, ponieważ lista uczestników nie jest owiana tajemnicą to mogę zdradzić, że polska edycja Ninja Warrior będzie miała swój rekord na skalę światową, tym rekordem jest już wcześniej wspomniany Zygmunt Chojna, który został najstarszym Ninja Warrior na świecie. Popularny "Ziga" skończył już 58 lat i jest obecnie jednym z najlepszych zawodników serii Spartan w Europie w swojej kat. wiekowej.
To już naprawdę koniec tej relacji, dzięki, że mogłem się z Tobą podzielić tą historią.
Hej.
Comments