Zdobywcą tytułu Last Man Standing w 7. edycji Ninja Warrior Polska został Jan Tatarowicz. Od zdobycia po raz pierwszy w historii polskiej edycji tytułu Ninja Warrior dzieliły go ułamki sekund.
Czym Janek zajmuje się na co dzień? Jakie jest jego hobby, o którym nie wiedzieliśmy? Czym jest dla niego zdobycie tytułu Last Man Standing? Dlaczego nie udało się wejść na linę? Odpowiedzi na te oraz jeszcze wiele innych pytań przeczytacie poniżej.
Przeszkodowo.pl: Kim jest Jan Tatarowicz na co dzień od poniedziałku do piątku?
Janek: Na co dzień pracuję jako trener personalny, pomagając moim klientom w osiągnięciu ich celów sportowych oraz prowadząc treningi grupowe dla dzieci i młodzieży. Jestem studentem Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku.
A kim jest Janek w weekendy? Imprezową bestią czy tytanem treningu? A może miłośnikiem prac w ogródku?
W weekendy natomiast poświęcam czas na pogłębianie swoich umiejętności sportowych, gram w szachy (co jest moją obecną pasją) i przede wszystkim odpoczywam.
Co oznacza dla Ciebie zdobycie tytułu Last Man Standing w programie Ninja Warrior Polska?
Dla mnie największym marzeniem było zdobycie tytułu Ninja Warrior, zabrakło mi dosłownie setne sekundy. Wewnętrznie czuję się jako zdobywca Midoriyamy, tytuł Last Man Standing w programie Ninja Warrior Polska to dla mnie nagroda pocieszenia. Jestem szczęśliwy, że udało mi się zostać najmłodszym Last Man Standing w Polsce. Jest to dla mnie dowód na to, że ciężka praca i determinacja naprawdę się opłacają.
Który to już był Twój start w NWP i czy wierzyłeś w ten rezultat przed rozpoczęciem nagrań?
7 edycja NWP była moim 5 występem, ale nie spodziewałem się, że będę w stanie dojść aż do samej Góry Midoriyama, a co dopiero o jej zdobyciu, przeszedłem wszelkie swoje oczekiwania.
Jak myślisz, jakie cechy twojego charakteru na to wpłynęły?
Do mojego sukcesu przyczyniła się determinacja, wytrwałość oraz umiejętność zachowania spokoju w sytuacjach stresowych. Zawsze staram się też radzić sobie z presją i stresem przed startem.
No właśnie, jak sobie radzisz z taką presją?
Zawsze przed startem czynię znak krzyża, odmawiam krótką modlitwę, medytuję i skupiam się na tym co jest przede mną. Staram się kontrolować swój oddech i wizualizować przejście i myślę tylko o pozytywnych rzeczach, często sobie przypominam i oglądam swoje najlepsze starty z zawodów.
Jaka panuje atmosfera wśród zawodników podczas nagrania? Czy dużo rozmawiacie ze sobą, czy raczej szukacie spokoju i skupienia?
Podczas nagrania panuje zwykle pozytywna i przyjazna atmosfera, a zawodnicy często rozmawiają ze sobą i dzielą się swoimi doświadczeniami. Jednakże w finałach jest większa koncentracja i skupienie.
Czy ustawiłeś trening pod ten program, czy raczej wystąpiłeś w nim przy okazji robienia formy pod inne eventy?
Przygotowałem się specjalnie do tego programu, wiedziałem, że jestem w świetnej formie i wystarczy to też na inne eventy. Jedno co bym zmienił w swoich przygotowaniach, albo dodawał, to treningi wchodzenia na linę, których właściwie nie było wcale.
Jakie były największe różnice między tą edycją a poprzednimi?
Z mojego punktu widzenia, tę edycję mogę zaliczyć do najcięższych, mnóstwo przeszkód technicznych, które nie pozwalają na sprinterskie przejście przez tor, możliwe, że to zagwarantowało mi sukces!
Jakiej przeszkody najbardziej się obawiałeś podczas finału?
Flying bar, to przeszkoda, której poświęciłem bardzo mało czasu, pokonując wszystkie inne, byłem pewien, że nie powinienem mieć z nimi kłopotu.
Jakie to uczucie stać pod liną?
To totalne spełnienie marzeń, tak jak powiedziałem po odcinku eliminacyjnym "tylko góra Midoriyama mnie zadowoli". Przygotowywałem się wiele czasu, poświęciłem przygotowaniom wszystko, moje inne zainteresowania, studia i różne przyjemności, tylko po to, aby stanąć tam i wygrać!
Czy podczas wspinaczki mogłeś coś zrobić inaczej, lepiej?
Uwierzyć, że jestem w stanie to zrobić. Podchodziłem do wspinaczki w taki sposób, że skoncentrowałem się na tym, aby nie popełnić tylko żadnego błędu, ale nie wierzyłem, że jestem w stanie to zrobić.
Czy myślisz, że byłbyś w stanie wejść na szczyt Midoriyamy w obecnym limicie czasu, gdybyś dostał kolejną próbę?
Gdybym miał możliwość wchodzenia jeszcze raz, zrobiłbym to w czasie! Potrzebowałem tylko świadomości, że jestem w stanie to zrobić. Ogólnie zawsze myślę pozytywnie, ale pozostawiając zdrowy rozsądek. Wiem, że myślenie o tym, że mogę podnieść np. 300 kg na przysiad, nie sprawiłoby, że to by mi się udało. Tak samo miałem z wejściem na linę. Wiem, jakie to trudne wyzwanie i wiem, jak wielu topowych zawodników ćwiczyło linę i pomimo tego obiektywnie patrząc, miało nikłą szansę na zrobienie tego w obecnym limicie czasu.
Który moment szczególnie zapadł Ci w pamięć podczas tej edycji?
Oprócz tego, że totalnie zaskoczony byłem gdy zobaczyłem czerwone światło podczas przyciśnięcia buzzera, dramatycznym momentem był dla mnie wyskok z trampoliny do sprężynującego drążka, którego ledwo złapałem.
Czy planujesz wystąpić w kolejnych edycjach? Jak się do nich przygotowujesz?
Pracuję ciężko i trenuję regularnie, aby przygotować się do kolejnych edycji programu. Od razu po edycji zacząłem trenować linę, jeśli w kolejnej edycji uda mi się dojść do niej, to na pewno zostanę polskim Ninja Warrior. Będzie to moje spełnienie marzeń i skwitowanie mojej ciężkiej pracy.
Jakie rady miałbyś dla osób, które chcą wziąć udział w programie Ninja Warrior Polska?
Uwierzcie w siebie! Sport to nie tylko rywalizacja o bycie najlepszym, ale przede wszystkim świetna zabawa, pokonywanie własnych słabości, a program jest zaskakujący i nieprzewidywalny. Do czasu briefingu nie wiecie, z czym przyjdzie wam się zmierzyć na torze. Zachęcam gorąco do spróbowania własnych sił. W Polsce jest wiele miejsc treningowych, w których można się przygotować. Między innymi Kolektyw w Gdańsku gdzie możecie spotkać mnie i Grzegorza Niecko, dwóch finalistów, którzy mieli możliwość zmierzenia się z każdym etapem w Ninja Warrior Polska.
Jakie jest Twoje hobby niezwiązane ze sportem? Coś, czego moglibyśmy z Tobą nie skojarzyć?
Pianino, moja porzucona pasja, do której mam zamiar wrócić, grałem na pianinie przez 8 lat. Muzyka relaksuje, uspokaja, otwiera umysł.
Saksofon, również porzucona pasja, z którą mam fantastyczne wspomnienia, grałem przez 3 lata. Mam nadzieję, że jak wrócę do pianina to niedługo później też "pobrzdęgole" na saksofonie.
Kommentare