Pierwszy, niemalże historyczny, "popandemiczny" bieg przeszkodowy miał swoje miejsce w tą sobotę czyli 30 dnia maja 2020 roku. Relację z tego biegu napisała dla Was Marta Sprawka aka. "dr_spraweczka". Jest to pierwsza jej relacja na łamach Przeszkodowo.pl i myślę, iż mogę już zdradzić, że z pewnością nie ostatnia.
Jeśli jesteście ciekawi jak wyglądał pierwszy bieg w erze po pandemii, choć tak właściwie to ona podobno dalej trwa, to już dłużej nie trzymam Was w niepewności i zostawiam Was z Martą.
Jeśli chcecie jej podziękować za to , że znalazła czas i napisała dla Was tą relację to wpadnijcie na jej social media i napiszcie je coś miłego :)
W miniony weekend odbył się pierwszy "popandemiczny" bieg przeszkodowy. Należy tutaj zaznaczyć, że samą imprezę organizator nazwał „treningiem”, bo wydarzeń sportowych nie można jeszcze organizować (mimo, że od zeszłej soboty dozwolone są już zgromadzenia do 150 osób na dworze, z zachowaniem odstępu dwóch metrów miedzy nimi). Jak wyglądał sam Biegun bo to o nim mowa - już Wam opowiadam :).
Zacznę od tego, że długo nie wiedzieliśmy czy bieg się na pewno odbędzie, bo informacje na stronie Bieguna były dość znikome jeszcze na tydzień przed planowanym treningiem. Plusem natomiast jest kontakt organizatora w wiadomościach prywatnych, tutaj na wszystkie pytania dostałam szybko odpowiedzi. Z komentarzy dowiedziałam się również, że nie było problemu z przełożeniem pakietu na inny bieg mailowo.
Listy startowe i regulamin biegu pojawiły się po zakończeniu zapisów i możliwości rezygnacji z biegu. O ile lista startowa nie była zaskoczeniem - starty zawodników rozłożone zostały w czasie co półtorej minuty, o tyle regulamin był niespodzianką (głownie dla zawodników elity). Pojawiały się opinię, że przy tak dużych zmianach regulamin powinien zostać opublikowany przed zakończeniem rejestracji, aby dać zawodnikom szanse z rezygnacji z biegu w obecnej formie.
W regulaminie znaleźliśmy informacje o wyłączeniu przeszkód „kontaktowych”, czyli takich z którymi mieliśmy kontakt całym ciałem nie tylko za pomocą rąk i nóg. Znalazł się tam też zapis o tym, że do każdej przeszkody mamy tylko jedno podejście. W przypadku kategorii open niewykonanie przeszkody wiązało się z karą czasową, w przypadku kategorii elite z utratą życia.
Elita dostała dwa życia, tak więc upadek z dwóch przeszkód wiązał się z wypadnięciem z elity (w moim przypadku tak się właśnie stało bo poległam na hakach i ninja rings - gdzie zrobiłam głupi błąd ale w tej formie biegu kosztował mnie on utratę kategorii elite). Czy system jednokrotnego podejścia do przeszkody jest dobry? Zdania na ten temat są podzielone. Jedno jest pewne to jedyna opcja aby uniknąć biwaków pod przeszkodami i zachować tak bardzo potrzebny obecnie reżim sanitarny.
Jak już przy zagrożeniu epidemiologicznym jesteśmy to czas na wielkie ukłony w stronę Organizatora - wszystko było tak zaplanowane, że jako lekarz nie mogę przyczepić się do czegokolwiek. Odbiór pakietów odbył się błyskawicznie, nikogo nie było przede mną, wcześniej dostaliśmy informację o tym, że pakiety można odbierać dopiero 30min przed startem, dzięki czemu w biurze nie było żadnej kolejki. Na start wchodziliśmy pojedynczo, tak jak już wspomniałam wcześniej co 1’30’’, a przed samym startem zawodnikom była mierzona temperatura.
Przeszkody nie zawiodły - większość biegunowych perełek została i na trasie mogliśmy się zmierzyć z takimi klasykami jak np. Ślimak czy kotwice. Tak więc Ci, którzy jechali tam aby sprawdzić chwyt na pewno nie byli zawiedzeni. Jeżeli chodzi o kontakt naszych rąk/nóg z przeszkodami to po każdym zawodniku dana konstrukcja była dezynfekowana, na co zwracałam szczególną uwagę i dopilnowane było to w 100%.
Po przekroczeniu linii mety w dalszym ciągu nie mieliśmy kontaktu z wolontariuszami, bo medale zakładaliśmy samodzielnie.
Biegun jako pierwszy pokazał, że da się bezpiecznie biegać w czasach pandemii, a ja jestem pewna, że w ślad za nim pójdą inni organizatorzy, zarówno biegów przeszkodowych, jak też zawodów w formule ninja (co zresztą zaczyna być już widoczne na naszym biegowym kalendarzu).
Jeszcze raz chylę czoła i biję głośne brawa dla Organizatora za tak perfekcyjnie przygotowane pod względem zagrożenia epidemiologicznego wydarzenie, co wcale nie było takie łatwe.
Czy inne biegi zapanują tak samo dobrze nad sytuacją, zobaczymy to już w ten weekend, gdyż w planie jest „trening zapaśniczy” Runmageddon oraz zawody w formule ninja w Radotkach (w Osadzie Młynarza).
Zdjęcia: Patryk Niewiadomski
Comments