26 października 2019 odbył się bieg przeszkodowy Armagedon Active w Sieradzu. W tym roku była to już trzecia edycja biegu przeszkodowego pod szyldem Armagedon Active. Dwie wcześniejsze miały miejsce w marcu (koło Sieradza) oraz w sierpniu (pod Kaliszem).
Wstęp
Nie miałem do tej pory okazji uczestniczyć w żadnym z Armagedonów, bieg znałem jedynie z relacji Internetowych.
W każdym razie pojechałem tam bez konkretnych oczekiwań, chciałem przyjrzeć się organizacji, zabezpieczeniom i pobawić się na przeszkodach. A jak się bawić to na całego, dlatego wybrałem dystans "Dzik", który miał mieć około 11 km. Do wyboru była jeszcze "Loszka" przewidziana na 6 km. Były też oczywiście Kidsy, za które organizator nie pobierał wpisowego, tak więc komplet dzieciaków miał okazję się tam wyszaleć.
No dobrze, jakieś tam oczekiwania może jednak były ;) przed startem umieściłem ten bieg w kat. biegów lokalnych, na pewno nie miałem zamiaru porównywać go z Runmageddonem czy Barbarianem.
Krótko mówiąc bieg spełnił moje oczekiwania, a traktując go w kategoriach lokalnych biegów to nawet sporo je przewyższył. Były też takie elementy, które przewyższały "duże" biegi, a były też takie, które wymagają poprawy.
Mam nadzieję, że tym podsumowaniem zamieszczonym na początku nie zepsułem Wam zabawy i jednak doczytacie do końca.
Cena
Zaczynając od początku, bardzo podobała mi się cena za bieg, który wynosiła coś w okolicach 100 pln nawet na kilka dni przed samym biegiem. Z drugiej strony co można dostać za 100 pln skoro Ci najwięksi i najbogatsi, pomimo licznych sponsorów, rzeszy uczestników, mają dużo wyższe ceny i ciągle je podnoszą. Niskie wpisowe budziło więc też pewne obawy.
Na szczęście zupełnie niepotrzebnie.
Strefa Startu / Mety
Bieg miał swoją lokalizację w Ośrodku Wypoczynkowym Sieradz Męka. Dobra lokalizacja, dojazd nie stanowił problemu, było gdzie zaparkować, na miejscu była potrzebna infrastruktura jak toalety, prysznice, odpowiednio duża wiata pod którą można było usiąść, biuro zawodów i depozyt umieszczone w jednym z domków. W razie złej pogody nie byłoby na co narzekać, na szczęście pogoda dopisała i mieliśmy cudowne babie lato.
Dopracowałbym jedynie depozyt do którego w moim odczuciu dostęp zawodników był zbyt swobodny i czułbym się pewniej o swoje rzeczy gdyby zorganizować depozyt jednak z nieco mniejszą dozą zaufania do ludzkości ;).
Na pochwałę zasługuje również pakiet startowy w którym można było znaleźć m.in. ciasteczko, kubek Armagedon Active, fit shake'a, dużą porcję proszku do przygotowania izotoników, bony rabatowe do slepu rajsport.pl oraz voucher na posiłek po zawodach ( to zasługuje na osobny akapit, który znajdziecie za pewne pod koniec artykułu).
Ogólne wrażenie ze strefy startu i mety były bardzo pozytywne. Porządna brama startowa, jeszcze większy namiot na linii mety, przed którą była ustawiona finałowa przeszkoda "Destiny" od OSPRO. Jak się dowiedziałem ten kolos został zakupiony przez Armagedon i będzie dalej używany na kolejnych biegach, co więcej będzie rozbudowywany o kolejne segmenty.
Wszytko w jednym miejscu, więc publiczność miała łatwy dostęp by móc śledzić start oraz ostatnie metry walki zawodników.
Przed samym startem była zorganizowana rozgrzewka z muzyką. Fale zawodników po kilkadziesiąt osób puszczane co 5 minut. Zawodnicy byli wyczytywani indywidualnie do startu. Wszystko przebiegało sprawnie i bez kłopotów.
Trasa
W końcu nadeszła moja pora, aby na własnej skórze przetestować ten bieg. Armagedon Active Sieradz zaskoczył mnie szybciej niż myślałem, teren okazał się dużo bardziej wymagający niż się tego spodziewałem. Duża ilość podbiegów i zbiegów, raczej krótkich, ale bardzo stromych, w dodatku po sypkim piachu, który nie ułatwiał zadania.
Już mi się podobało.
Tego typu teren utrzymywał się przez pierwszą część dystansu, druga część biegu była już bardziej płaska, teren bardziej stabilny, było też więc gdzie pobiegać i nabrać trochę prędkości.
Czasem jednak aż kusiło by zwolnić i porozglądać się po okolicznych lasach oraz wyrobiskach piaskowych, które robiły na mnie spore wrażenie. Tak samo jak ilość i wielkość grzybów, które co poniektórzy zawodnicy zbierali na trasie.
Na ogromny plus zaliczam oznaczenie trasy, przez większość dystansu trasa otaśmowana z dwóch stron, sporadycznie z jednej, a gdy w jednym miejscu nie było taśmy nie było też wątpliwości gdzie biec (długa prosta przez las pod koniec biegu).
W newralgicznych miejscach (leśne skrzyżowania) byli rozstawieni wolontariusze, którzy dodatkowo wskazywali kierunek. Osobiście przez te 12 km nie miałem wątpliwości gdzie biec, słyszałem jednak o kilku osobach, które na dystansie "Loszka" pobiegły w zła stronę ze względu na zerwaną przez kogoś taśmę. Wg naocznych świadków na szczęście nadłożyli tylko kilkadziesiąt metrów, po których zostali przez obsługę biegu poinformowani, że źle biegną.
Słyszałem też o drobnych problemach niektórych uczestników z trasą przy "Fireman'ie" i "Gibonach". W pierwszym punkcie to nie wiem co mogło pójść nie tak, jak dla mnie wszystko było jasno oznaczone; przy drugim, fakt, mogę wyobrazić sobie problemy ponieważ po pokonaniu tej przeszkody trzeba było się cofnąć i skręcić w las, więc wolo musieli pilnować by ktoś niechcący nie skrócił sobie trasy.
Jak jednak wspomniałem, życzyłbym sobie by wszystkie biegi były tak dobrze oznaczone jak ten.
Acha, a tego kto wymyślił ten slalom między drzewami na ostatnim kilometrze trzeba chyba leczyć, żartuję :), było to dość ciekawe urozmaicenie.
Przeszkody
Wspomniałem już trochę o przeszkodach, no to teraz nastał dobry moment by napisać o tym coś więcej. I znów w jednym zdaniu muszę przyznać, że przeszkody dawały radę, nie tylko w kat. biegów lokalnych, ale też tych większych. Było naprawdę bardzo dobrze.
Oprócz dobrze znanych przeszkód jak równoważnie, ścianki proste, ścianki ukośne, multirig, bele ze słomy, siatki, komandos, porodówka, fireman itp. były również przeszkody wyjątkowe i rzadziej widziane.
Dla przykładu kombo gibon plus wiszące opony (gibony staja się coraz popularniejsze więc przez zimę trzeba je przetrenować) trudny i wymagający lowrig, winda do nieba (autorska przeszkoda Armagedonu), stairway to heaven (ten właściwy, a nie ten od Barbariana), zmodyfikowany chomik, kombo wariat plus wiszące deski (w pionie, a nie w poziomie jak zwykły "plank"). No i na koniec wisienka na torcie: "Destiny".
Przeszkodowo byłem usatysfakcjonowany, fajne przeszkody, część naprawdę trudnych, na szczęście nie był to 12 km Ninja Warrior, dobry balans biegowo przeszkodowy został zachowany.
Czy było idelanie? no prawie... niestety organizatorowi nie udało się uniknąć kolejek na przeszkodach w dwóch miejscach: low rig (pomimo 4 torów) oraz Destiny (tu tylko dwa tory).
Na Low Rigu (2,5 km od startu) zabrakło z całą pewnością "Fast Lane". Rozmawiałem z organizatorem i zapewniał, że miał być, że wolontariusze mieli tego pilnować. Niestety tak nie było, natomiast przy "gibonach" było to pilnowane. W takim razie rada na przyszłość: przygotować odpowiednie tabliczki to wtedy łatwiej będzie nad tym zapanować.
"Destiny" było na samym końcu trasy, tak więc pomimo tylko dwóch torów - kolejki były mniejsze niż na Low Rigu, były jednak zauważalne. Idealnie jakby udało się dobudować dwa dodatkowe tory wtedy problem kolejek powinien zostać rozwiązany.
A jak z ogólną trudnością przeszkód? Cóż, odpowiedź nie jest łatwa. Po biegu rozgorzała dyskusja w Internecie czy nie było za trudno ponieważ tylko jedna dziewczyna doniosła opaskę. Moim zdaniem było trudniej niż na "zwykłym" Runmageddonie, ale łatwiej niż na Finale we Wrocławiu, gdzie nie było problemu z ilością doniesionych opasek.
Trzeba jednak zauważyć, że Finał przyciągnął elitę elit, a na Armagedonie poza Natalią Wielechowską nie było zawodniczek z polskiej czołówki OCR.
Moje rekomendacja jest taka, aby nie ułatwiać mężczyznom, tak jak jest - jest bardzo dobrze. Dla kobiet najtrudniejsze przeszkody można ułatwić tak jak "Gibon" miał specjalny tor dla kobiet, tak Low Rig mógłby być skrócony. Przeszkody siłowe jak "winda do nieba" czy "stairway to heaven" to chyba jeszcze nie ten moment by kobiety musiały je pokonywać podczas Armagedon Active, ale za rok lub dwa, to już będzie dobry czas.
Dość o przeszkodach, tak jak napisałem przeszkodowo byłem bardzo usatysfakcjonowany, kilka poprawek jak "fastlane" na najtrudniejszych przeszkodach oraz większe modyfikacje dla kobiet i będzie super.
Bezpieczeństwo
To zawsze jest element na który zwracam uwagę. Tutaj zauważyłem dosłownie jeden element do poprawy, chodzi o "komandosa" i brak materacy pod nim. Na szczęście ta wysoka przeszkoda była ustawiona na miękkim podłożu, ale to i tak błąd, który należy poprawić. Na szczęście organizator przyznał mi tu rację, więc liczę na to, że w 2020 komandos będzie dobrze zabezpieczony.
Poza tym jednym elementem pozostałe przeszkody dobrze zabezpieczone, tam gdzie sianko było potrzebne, tam było sianko, na trasie było też widać ekipy medyczne w pogotowiu oraz takie mobilne (motor crossowy) plus spora liczba wolontariuszy na trasie to wszystko powodowało, że czułem się bezpiecznie.
Ambasadorzy
Na sam koniec wspomnę o dobrym pomyślę zbudowania grupy ambasadorów biegu Armagedon Active. Na nasyconym już dość mocno rynku trzeba walczyć o rozpoznawalność i wysoki poziom sportowy. Nazwiska takie jak bracia Sobierajscy czy Natalia Wielechowska są rozpoznawalne i są gwarancją, że jest się z kim ścigać.
Wśród mężczyzn stawka była naprawdę mocna (polecam poprzedni post w którym wymieniłem najmocniejszych zawodników) myślę, że warto zadbać również aby podnieść poziom sportowy wśród kobiet i zaprosić więcej topowych zawodniczek.
Podsumowanie
To pierwszy raz gdy miałem okazję zetknąć się z biegiem przeszkodowym Armagedon Active i wiem już, że to nie będzie mój ostatni raz. Organizatorzy stawiają ambitne cele i trzeba przyznać, że krok po kroku je realizują.
Organizacja, przeszkody, bezpieczeństwo - wszystko na wysokim poziomie. Doceniam również postawę organizatora, który wsłuchuje się w opinie zawodników i chce zrobić bieg jak najlepszy dla nas za bardzo przystępną cenę.
Szczerze to nie wiem jak udało im się pogodzić cenę biegu lokalnego z rozmachem biegu ogólnokrajowego, ale to im się udało. Brawo.
Myślę, że w 2020 wielu z Was będzie miało okazję wziąć udział w tym biegu, gdyż mają ambitne plany zorganizować 5, a może 6 edycji tego biegu w przyszłym roku, plus kilka wydarzeń "Orange Shot" to taki supersprint przeszkodowy na kilkusetmetrowym torze.
Tak więc jeśli chodzi o Armagedon Active, nie mówię żegnam, mówię do zobaczenia i mam nadzieję, że Was też tam zobaczę, warto dać szansę temu biegowi.
P.S. Jedzenie
Obiecałem osobny akapit poświęcony temu co organizator przygotował jako poczęstunek po biegu, a słowa należy dotrzymywać, o to więc kilka słów o tym co oprócz medalu czekało na uczestników biegu po biegu.
Powiem tak, jeśli powyższy tekst Was nie zachęcił do spróbowania swoich sił w Armagedon Active to ten akapit to zrobi. Takiej wyżerki w ramach pakietu w OCR'ach jeszcze nie widziałem. Gorąca herbata i owoce (banany, jabłka) nie robią wrażenia, ale często nawet tego nie ma po biegu, tutaj dodatkowo były domowe ciasta, żurek, gulasz, bigos, kiełbasy z grilla, kaszanka - wszystko pyszne i nie do przejedzenia. Przypomnę tylko, że pakiet można było kupić za kilkadziesiąt złotych...
Przydatne linki
Galeria
Udało mi się też porobić kilka fotek ze strefy startu mety głównie zawodnikom startującym w "Loszce". Polecam.
コメント