18 lutego 2023 r. w Park OCR w Gucinie (k. Łodzi) odbyły się pierwsze zawody w tym sezonie pod marką ARM Race (to nowa nazwa dobrze nam znanego Armagedon Active). Zgodnie z tradycją był to bieg z walentynkowym motywem, więc umożliwiono startowanie również w parach. Jak wypadł ten pierwszy bieg w roku 2023? Tego dowiecie się z poniższej relacji.
ARM Race lubi odwiedzać mniejsze miejscowości (choć były też wyjątki jak np.: event w Opolu w 2020r.) i tak też było tym razem. Choć dla mnie były to pierwsze odwiedziny w Park OCR w Gucinie, to dla organizatora były to już kolejne zawody w tym miejscu. Na plus tego miejsca myślę, że należy zaliczyć dobrą lokalizację i dogodny dojazd. To zaledwie 30 minut od centrum Łodzi i mniej niż dwie godziny jazdy z Warszawy, Wrocławia czy Katowic.
Biuro zawodów i parking zlokalizowane zostały na terenie pobliskiej Ochotniczej Straży Pożarnej, a samo miasteczko czyli start, meta, najbardziej widowiskowe przeszkody oraz strefa gastro zostały zlokalizowane na wspomnianym już Parku OCR. Warto dodać, że jest to miejsce treningowe otwarte dla wszystkich (oczywiście po uiszczeniu opłaty), na którego terenie znajdują się różne konstrukcje przeszkodowe m.in: multirigi, lowrig, ścianki, kołkosznikow, snake. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tym miejscu, to odsyłam Was na ich fanpage https://www.facebook.com/parkocr.
Część konstrukcji znajdujących się w Park OCR zostały wykorzystane podczas biegu, ale nie wszystkie. Fajnym dodatkiem była możliwość skorzystania z właśnie tych dostępnych do zrobienia rozgrzewki przed biegiem lub potrenowania techniki na salmonie albo zrobienia treningu po biegu, jeśli ktoś miałby na to jeszcze siły :)
Największą zaletą lokalizacji była chyba jednak przyroda. Zawodnicy bardzo chwalili teren, po którym przyszło im biegać. Okoliczne lasy, które były w większości areną zmagań tego biegu okazały się bardzo urokliwe i słyszałem dużo zachwytów związanych z trasą. Choć to dopiero była połowa lutego, to las powoli już budził się do życia i było widać oznaki wiosny, co z pewnością wpłyneło na pozytywny odbiór tego miejsca.
A jak organizator wykorzystał te sprzyjające okoliczności? Według wszystkich uczestników, z którymi rozmawiałem - bardzo dobrze. Wszyscy wychwalali dobre rozłożenie przeszkód na trasie. Ale skoro jesteśmy już przy przeszkodach, to trzeba też wspomnieć o równoważni Destiny. To był chyba jedyny słabszy przeszkodowy punkt tej imprezy. Dość długa, trudna, śliska i niestety tylko dwa tory. To było jedyne miejsce, gdzie tworzyły się lekkie zatory na trasie. Mam wrażenie, że to nie pierwszy raz właśnie ta przeszkoda spowodowała drobne kłopoty, ale oby ostatni. Moim zdaniem należy zostawić tę przeszkodę dla fal Open lub dla fal "walentynkowych". Jestem przekonany, że Eliciarze wybaczą jedną przeszkodę mniej, w zamian za brak zatorów. Tym bardziej że poza tym jednym elementem, to nie ma się czego przyczepić. Ba, należy więc pochwalić za pozytywne zmiany. Tutaj zwłaszcza dziewczyny zwróciły uwagę na to, że konstrukcje zostały zmodyfikowane i nie było już problemów z dosięgnięciem chwytów, co kiedyś miewało miejsce. Również przeszkoda spinner była odpowiednio rozstawiona, tzn. była trudna, wymagająca, ale nawet niższe zawodniczki potrafiły ją okiełznać przy odpowiedniej technice.
Wszystko to razem sprawiło, że spora liczba zawodników z opaskami meldowała się na mecie. No i dobrze. Jeśli bieg ma się rozwijać, to trzeba odpowiednio ustawić trudność, aby zbytnio nie demotywować zawodników zbyt trudnymi przeszkodami. Moim zdaniem ARM Race obrał dobry kierunek i oby tak dalej.
Skoro jesteśmy przy opaskach, to tutaj pojawiło się chyba jedyne potknięcie organizacyjne i ekipa spisująca zawodników na mecie, nie do końca ogarnęła temat i było kilka sytuacji podczas wręczania nagród, że zawodnicy sami informowali, że puchar im się nie należy, ponieważ nie donieśli opaski. Wtedy trzeba było sprawdzać, kto powinien znaleźć się na miejscu tego zawodnika, więc cała ceremonia nieco się przedłużała.
Na szczęście jednak organizator zapewnił ognisko, przy którym szło się ogrzać podczas całej imprezy, od jej początku, aż po jej koniec. Tradycyjnie również było gdzie usiąść, a co ważniejsze również co zjeść. Kiełbaska, kaszanka, karczek po takim wysiłku smakują wybornie. Co ważne była również opcja wege, a to też nie zawsze się zdarzało - kolejna zmiana na plus.
Warto dodać, że wraz z tą edycją wystartowały dwie Ligi związane z ARM Race, jedna drużynowa, a druga indywidualna. Do drużynowej rywalizacji zgłosiło się aż 12 zespołów i to zarówno tych dobrze znanych i uznanych marek, jak i również tych nieco mniej rozpoznawalnych. Między innymi drużyna o fantastycznej nazwie "Podlaskie Kocury". Są też m.in. takie tuzy sceny przeszkodowej jak: Power Training, Socios Silesia, Carbon Silesia Sport czy Wataha. Będzie się działo.
Co do wprowadzenia klasyfikacji indywidualnej, to też fajny pomysł i urozmaicenie zawodów. Co więcej, na jej podstawie będą ustalane starty w falach Elite. To ma sens, aby szybsi zawodnicy startowali na początku, a Ci nieco wolniejsi później. Podoba mi się ten pomysł.
Pomysł, który mi się mniej spodobał to umożliwienie startów w parach jednopłciowych, to niestety wypaczyło częściowo wyniki tej rywalizacji w niektórych kategoriach. Tzn. nie mam nic przeciwko, aby zrobić osobną klasyfikację dla par męskich oraz żeńskich. Nie ma jednak sensu łączenie ich z parami mieszanymi. Jeśli chcielibyśmy być aż tacy inkluzywni, to za chwilę zlikwidujemy podział na płcie w startach indywidualnych, a to chyba jednak nie tędy droga.
Ogólnie jednak to był bardzo dobry event, to był dobry start sezonu dla ARM Race. Na dodatkową pochwałę zasługuje też wysłanie rulebooków i informacji dla zawodników z odpowiednim wyprzedzeniem (a nie zawsze tak było). I nawet materace były tam, gdzie być powinny. Jednym słowem spory skok do przodu w organizacji biegu. Skok oczywiście na wyższy poziom. Teraz trzeba zadbać o odpowiednią frekwencję na biegach. Choć ARM Race wypełnił fale startowe w liczbie blisko 300 zawodników, to z pewnością zasługuje, aby na kolejnych wydarzeniach było ich co najmniej dwa razy tyle. Ciekawa też jest proporcja ilości zawodników Elite do Open, która mniej więcej wynosi 50:50. To sugeruje spory potencjał możliwego wzrostu zwłaszcza wśród Openowców.
Dziękuję za uwagę i jak zawsze czekam na Wasze spostrzeżenia co do samej relacji, jak również, a może i przede wszystkim o samym biegu ARM Race. Co na plus, co na minus? Co powinni poprawić, aby przyciągnąć jeszcze więcej osób na swoje biegi?
Koniec.
P.S. a co powiecie na to, że ARM Race zorganizował tę imprezę bez prądu? W dniu eventu okazało się, że przyłącze prądowe nie działa (a dzień wcześniej było ok). Na szczęście zorganizowano agregat i udało się imprezę przeprowadzić na wysokim poziomie. Oby tak dalej.
Comments